Reklama

"Ghost Rider 2": EFEKTY SPECJALNE I 3D

Mimo, iż reżyserom Ghost Rider 2 zależało, by jak najwięcej uchwycić kamerą w świecie rzeczywistym, od początku było jasne, że w filmie znajdą się też efekty specjalne. Było nie było, czaszka głównego bohatera staje w płomieniach.

Eric Durst, odpowiedzialny za efekty specjalne powtarza za innymi, że nowy Ghost Rider będzie miał zupełnie inną stronę wizualną niż pierwszy film. "Markowi i Brianowi naprawdę zależało na przeobrażeniu strony wizualnej Ghost Rider 2. Ten film jest bardziej mroczny, więc stworzyliśmy mu taką oprawę, która współgrała z atmosferą. Bohater nie jest wystylizowany - mamy wrażenie, że Ghost Rider jest rzeczywisty, a jego głowa naprawdę stoi płomieniach. Czaszka jest zwęglona - dokładnie tak, jak wyglądałaby, gdybyśmy ją faktycznie podpalili. Podobny efekt można zauważyć na ramionach jego kurtki - skóra łuszczy się i wybrzusza od temperatury panującej we wnętrzu ciała".

Reklama

Największym wyzwaniem, jeśli chodzi o efekty specjalne, mówi Durst, był fakt, że Ghost Rider to bohater interaktywny. Światło rzucane przez płomienie na głowie odbija się na jego ramionach i na najbliższym otoczeniu. Takie światło niezwykle trudno odtworzyć komputerowo. Jest bardzo subtelne i odbija się inaczej w zależności od powierzchni i materiałów. By osiągnąć ten efekt, zastosowaliśmy kaptur ze światłem LED, które można było zapalać i gasić. To dało nam dwie znaczące korzyści: po pierwsze światła wyznaczały trajektorię ruchu dla komputera, więc kiedy Nick obracał głową z lewej na prawą, mogliśmy odwzorować ten sam ruch dla czaszki. Ponadto rzucały one światło na wszystko w pobliżu, przez co mieliśmy wyobrażenie efektu płomienia na jego czaszce".

Durst zwraca też uwagę, że od premiery pierwszego filmu o Ghost Riderze, animacja CG czyli filmowanie świata realnego i umieszczaniu w nim elementów wirtualnych. poszła daleko do przodu. "W przypadku płomieni CG podstawą jest dynamika płynów, a technologia niezwykle rozwinęła się w ciągu ostatnich pięciu czy sześciu lat" mówi. "W pierwszym filmie Sony Pictures Imageworks napisał własny kod i pracował na aplikacjach dostępnych w tamtym okresie. Było to niezwykle czasochłonne. W nowym filmie mieliśmy duże fory, dzięki odkryciom technologicznym z ostatnich pięciu czy sześciu lat. Obecnie końcowy rezultat wygląda niezwykle autentycznie".

Projekt doprowadziła do końca australijska firma Iloura. "Przeczesaliśmy cały świat, żeby znaleźć najlepszych fachowców od ognia" powiedział Durst. "Pierwszy test ich produktu spełnił wszystkie kryteria - barwa czaszki była odpowiednio mroczna, podobnie jak kolor płomieni i ogólny klimat. Ich program nas zachwycił i Iloura doskonale spisała się w filmie".

Ghost Rider tym razem pojawia się w trójwymiarze. "Od początku chcieliśmy, żeby film realizowany był w 3D - cieszy nas, że przeżycia widza będą dodatkowo wzmocnione. Uznaliśmy, że to będzie super pomysł, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasz styl filmowania" mówi Taylor. "Staraliśmy się przenieść technologię na wyższy poziom. Na początku powiedzieli nam, czego nie możemy robić - żadnych gwałtownych ujęć z ręki, żadnych błysków, nieostrego pierwszego planu, nie wolno używać długiego obiektywu, szerokiego obiektywu... a my spytaliśmy dlaczego?"

"Obowiązują pewne zasady, które Mark i Brian chcieli złamać, więc moim zadaniem było złamanie tych zasad" powiedział spec od produkcji stereoskopowej Craig Mumma. "Chcieliśmy przenieść ich styl na ekran i zapewnić widzom jak najlepsze doświadczenie z projekcją w 3D. Sposób, w jaki Mark i Brian pracują z kamerą jest integralną częścią filmu, będąc niemal odrębnym bohaterem. Nie można było zmienić ich metody filmowania, więc musieliśmy znaleźć narzędzia, żeby się do tego stylu dostosować".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ghost Rider 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy