Reklama

"Fantastyczny Pan Lis": SCENOGRAFIA I KOSTIUMY

Wes miał szczegółową wizję i blisko współpracował z reżyserem animacji, scenografem i kostiumologiem. Efekt tej kolaboracji zapiera dech w piersiach - "Fantastyczny Pan Lis" po prostu cieszy oko.

Wes miał szczegółową wizję i blisko współpracował z reżyserem animacji, scenografem i kostiumologiem. Efekt tej kolaboracji zapiera dech w piersiach - "Fantastyczny Pan Lis" po prostu cieszy oko.

"Wes to wizjoner; ma wspaniałą wyobraźnię. Nadzorował prace nad każdą postacią i kostiumem. Wszystko jest dokładnie takie jak sobie wymarzył." - mówi Abbate.

Dla Wesa wszystko może być źródłem inspiracji. Jeden z przewijających się w tle farmerów wygląda jak postać, którą Wes zobaczył na siedemnastowiecznym obrazie wiszącym w niemieckiej restauracji. "Jechaliśmy do Pragi i zatrzymaliśmy się, żeby coś przekąsić. Wes zwrócił uwagę na obraz. Obfotografowaliśmy go i tak narodziła się postać Earla Malloya." - mówi Dawson.

Reklama

"Wes ma oko do detali. Kuchnia w domu państwa Bean była wzorowana na wystroju piekarni nieopodal domu Wesa. Ten facet ma pamięć fotograficzna i potrafi z niej korzystać." - dodaje Dawson.

"W pracy nad filmem wykorzystuje swoje doświadczenia. Często odnosi się do zwykłych, codziennych spraw, co nie jest częstym zabiegiem w przypadku animacji poklatkowej. Ta technika umożliwia nakręcenie niemal wszystkiego, więc odtwarzanie codziennych czynności zdarza się rzadziej niż puszczenie wodzy fantazji. Wes woli robić rzeczy po swojemu. Każdy z jego filmów jest po prostu andersonowski." - mówi scenograf Nelson Lowry ("Gnijąca panna młoda").

Wielu scenografów uznałoby współpracę z Wesem za trudną, ale Nelson ją sobie chwali: "Musiałem się przestawić na inny styl pracy. Większość reżyserów nie do końca wie czego chce jeśli chodzi o scenografię. Wes miał wizję. Nawet jeśli nie potrafił opisać o co dokładnie mu chodzi, umiał chociaż wskazać co mu się nie podoba."

Lowry zaczął pracę nad scenografią od zapoznania się z wcześniejszymi filmami Andersona: "Obejrzałem wszystkie. Drukowałem zdjęcia, którymi obwiesiłem ściany. Próbowałem znaleźć powtarzające się elementy. Nie było łatwo, ale w końcu odnalazłem pewne kombinacje kolorystyczne, wzory, czy sposoby rozmieszczenia rekwizytów. Wyciągnięcie sensownych wniosków zajęło mi prawie cztery miesiące. Czułem się jakbym rozwiązywał zagadkę."

Scenografowi pomagał tuzin rysowników-część pracowała nad postaciami, reszta nad planami. Lowry zaczął od stworzenia Pana Lisa : "Woleliśmy dopasować tła do postaci niż odwrotnie. Póki nie wiedzieliśmy jaki będzie Pan Lis nie mogliśmy zająć się czymś innym."

Anderson chciał uczłowieczyć zwierzęta. Pragnął, żeby chodziły na dwóch łapach i nosiły eleganckie ubrania.

"Myśląc o postaciach wyobrażał sobie aktorów. Pan Lis początkowo przypominał zwykłego lisa, ale z czasem nabrał męskich cech - jest szeroki w barach, ma ludzkie proporcje." - mówi Lowry.

"Postać Pana Lisa ewoluowała. Początkowo był bardzo zwierzęcy, ale w wersji końcowej przypomina człowieka - jego łapy bardziej przypominają nogi, niż? łapy." - dodaje nadzorca animacji, Mark Waring.

Dużym źródłem inspiracji był film "Le Roman de Renard" Władysława Starewicza. "Wes jest fanem jego twórczości; podoba mu się surowość filmów Starewicza. Ich postaci są naturalistyczne; w niczym nie przypominają uroczych kreskówek Disneya." - mówi Lowry.

Lowry'ego inspirowały zdjęcia z epoki wiktoriańskiej przedstawiające poprzebierane zwierzęta : "Koty siedzące przy herbatce; te klimaty. Chory pomysł, ale zdjęcia bardzo mi pomogły."

Przy tworzeniu Pana Lisa i innych postaci pomogła Lowry'emu belgijska ilustratorka, Felicie Haymoz . "Ma dopiero dwadzieścia lat, ale jest genialna. Jej kreska jest nie do podrobienia; Wes zachwycił się jej pracami. Dużo rozmawiali i Felicie rysowała według wskazówek i pomysłów Wesa. Przerabiali rożne warianty konkretnych postaci, aż w końcu udawało się stworzyć ten najwłaściwszy. Wes był nie tylko reżyserem, ale i projektantem; bardzo mu zależało, żeby z nami współpracować." - mówi Lowry.

Lowry'emu udało się nawiązać kontakt z Donaldem Chaffinem, którego ilustracje trafiły do pierwszego wydania książki o przygodach Pana Lisa: "Wes uwielbia te rysunki. Pamięta je jeszcze z dzieciństwa. Chaffin był naszym konsultantem; to dla Wesa dużo znaczyło."

Kiedy postaci zostały zaprojektowane, Lowry zabrał się za resztę. Razem z Abbate i Gustafsonem odwiedzili kilka kurzych ferm w Wielkiej Brytanii. "Nie chcieliśmy, żeby to były urocze farmy rodem z bajek Disneya. Wes pragnął, żeby były mroczne; z zardzewiałymi furtkami i autentycznym sprzętem rolniczym."

Źródłem największej inspiracji była posiadłość Roalda Dahla w Great Missenden i otaczające ją krajobrazy. Dom Beana przypomina Gipsy House (a farmer pisarza) - ma żółte drzwi i ściany z cegły. Z kolei kuchnia państwa Lisów jest urządzona jak kuchnia Dahlów, a gabinet Pana Lisa przypomina słynną chatkę w ogrodzie, w której pisywał Roald. Znalazła się w nim nawet kulka z folii aluminiowej - identyczna jak ta, którą miał pisarz.

"To taki ukłon w stronę Dahla." - mówi scenograf.

"Farmer Bean jest podobny do Roalda i mieszka w domu wyglądającym jak dom pisarza." - dodaje Dawson.

Buk, w którym mieszka Pan Lis z rodziną był wzorowany na drzewie, która rosło nieopodal posiadłości Dahlów - tak zwanym Drzewie Wiedźm. "Na okładce książki jest drzewo. Powiedziałam Wesowi, że istnieje naprawdę - rośnie niedaleko Gipsy House. Gdy Wes do nas przyjechał od razu chciał je zobaczyć. Rok później to stupięćdziesięcioletnie drzewo się przewróciło .. Na szczęście w filmie jest piękne i odgrywa ważną rolę; podobnie jak w książce." - mówi Felicity Dahl.

"Nasze drzewo bardzo przypomina to, które rośnie niedaleko domu Dahlów. Prawdopodobnie dlatego, że obfotografowałem fragmenty kory i dołożyłem wszelkich starań, żeby ta animowana była identyczna z prawdziwą." - śmieje się Lowry.

Do filmu kręconego techniką animacji poklatkowej wszystko trzeba zrobić ręcznie : postaci, rekwizyty, najmniejszy element scenografii. Od gazety po produkty sprzedawane w supermarkecie. "To dużo pracy, ale jednocześnie można nadać filmowi niepowtarzalny charakter. Wszyscy zadbaliśmy o to, żeby "Fantastyczny Pan Lis" był andersonowski." - mówi Lowry.

Scenograf ocenia, że jego ekipa stworzyła około czterech tysięcy rekwizytów i sto pięćdziesiąt planów. "Napracowaliśmy się. W skład ekipy wchodzili malarze, stolarze, budowlańcy. Najważniejsze, że nasza praca nie poszła na marne. Jeśli nie wykorzystaliśmy w danej scenie jakiegoś rekwizytu, Wes pamiętał o nim przy kręceniu kolejnej sceny." - mówi Lowry.

Zbudowanie planu reprezentującego wiejski krajobraz byłoby trudne; musiałby być ogromny. Zamiast tego ekipa stworzyła kukiełki różnej wielkości - niektóre miały zaledwie centymetr wysokości, ale dzięki temu niektóre plany nie musiały być duże tylko proporcjonalne do postaci. "To było mądre zagranie, co nie zmienia faktu, że budowa planów kosztowała nas mnóstwo pracy." - mówi Lowry.

Wes zadecydował, że w filmie nie wystąpi? kolor zielony. "Warto o tym pamiętać oglądając film. Użyliśmy wiele odcieni żółtego, czerwieni i beżów. Pomijanie zieleni było wyzwaniem, ale jestem zadowolony z efektu jaki uzyskaliśmy." - mówi Lowry.

"Stworzyliśmy dziwny, ale przyjemny dla oka świat. Całkowicie wyjątkowy. Nie przypomina mi nic co już wcześniej widziałem, za wyjątkiem filmów Wesa Andersona. Jest w nim ujmująca inność." - dodaje Lowry.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Fantastyczny Pan Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy