Reklama

"Fantastyczny Pan Lis": PROCES ANIMACJI

Zasadnicza część zdjęć rozpoczęła się 9 czerwca 2008 roku w Three Mills Studios we wschodnim Londynie; tydzień później niż zamierzano, bo w okolicy studia znaleziono niewypał z czasów II Wojny Światowej.

Zasadnicza część zdjęć rozpoczęła się 9 czerwca 2008 roku w Three Mills Studios we wschodnim Londynie; tydzień później niż zamierzano, bo w okolicy studia znaleziono niewypał z czasów II Wojny Światowej.

Gdy kukiełki były gotowe ekipa trzydziestu animatorów poświęciło rok na to, aby "nauczyć" je grania. Proces nadzorowali Anderson, Gustafson i nadzorca animatorów Mark Waring.

Animatorzy pracujący przy "Fantastycznym Panu Lisie" to zawodowcy - spod ich ręki wyszły takie filmy jak "Gnijąca panna młoda" czy "Koralina". "Ten film jest bardzo? futrzasty. Zwierzaki okazały się wyzwaniem, bo sierść w technice animacji poklatkowej robi się rozmazana." - mówi odpowiedzialny za zdjęcia Tristan Oliver.

Anderson nie chciał pozbyć się tej niedoskonałości, wręcz przeciwnie : postanowił ją podkreślić. "Uwielbiam stare filmy wykonane techniką animacji poklatkowej: "King Konga", "Le Roman de Renard" czy "Piotrusia i Wilka". Dobrze pamiętam jak wyglądała sierść King Konga. Mam do niej sentyment." - tłumaczy reżyser.

Reklama

Ekipa wypracowała metodą prób i błędów taki efekt, w którym wygląd sierści nie był dla widza zbyt rozpraszający. "Próbowaliśmy zostawić futra nieruchomo, ale wyglądało to dziwnie. Musieliśmy jednak działać na tyle delikatnie, żeby ruch był minimalny. Potraktowaliśmy kukiełki żelami do włosów, lakierami i tego typu produktami, żeby były w miarę sztywne. Dopiero wtedy postaci wyglądały naturalnie." - mówi nadzorca animatorów, Mark Waring.

Andersonowi zależało na tym, aby jego film był niedoskonały. Okazało się, że zrealizowanie tego zamierzenia było prostsze niż mu się wydawało: "Można zrobić 24 ujęcia postaci, żeby uzyskać sekundę animacji. Można też powtórzyć ujęcie 12 razy, ale każdą klatkę dwa razy. Różnica w efekcie końcowym jest niewielka, ale ten drugi sposób sprawia, że animacja jest trochę toporna." - tłumaczy Waring.

Co do postaci Pana Lisa, Waring tłumaczy co wpłynęło na takie, a nie inne ruchy zwierzęcia : "Kluczowy był jego charakter. Potraktowaliśmy go jak człowieka. To swego rodzaju antybohater. Przebiegły, nie do końca radzący sobie w roli rodzica. Nie opiekuje się synem, okłamuje żonę. Animując daną postać trzeba myśleć o tym jaka jest i sprawić, by jej ruchy wyrażały aspekty osobowości. Widzowie muszą uwierzyć, że jest zwinny i sprytny. Kiedy je śniadanie robi to w taki sposób, że wychodzą z niego zwierzęce instynkty. Animując bohaterów dużą wagę przykładaliśmy to ich osobowości."

Wyzwaniem dla animatorów było to, że kukiełki miały nie mrugać. Ten niecodzienny pomysł należał do Wesa Andersona i początkowo nie spodobał się animatorom: "Ożywienie kukiełek za pomocą animacji oczu jest podstawowym chwytem. Oczy dają wiele możliwości. Kiedy usłyszeliśmy, że bohaterowie mają nie mrugać byliśmy trochę zbici z tropu. Sprawienie by oczy wyglądały jak najbardziej realistycznie kosztowało nas dużo pracy i wysiłku."

Anderson postanowił kręcić ten film tak, jakby to była klasyczna, fabularna długometrażówka. Animatorzy zapoznali się z jego wcześniejszymi filmami, żeby dokładnie wiedzieć jaki ma styl. Zaobserwowali, że reżyser lubi symetryczność; postaci często są w środkowej części kadru, mówią do kamery. Wyłapali też, że Anderson często kręci długie, wolne ujęcia.

"Wiele decyzji padło w oparciu o to, jakie filmy Wes kręcił do tej pory. Lubi zbliżenia, ale bardzo statyczne; aktorom nie wolno wtedy mrugać. W przypadku takich aktorów jak Bill Murray to dość trudne, bo jego twarz jest bardzo ekspresyjna. Animatorzy nieźle się napracowali, żeby spełnić oczekiwania Wesa, a jednocześnie stworzyć animację na najwyższym poziomie. Oglądając film byłem pełen podziwu dla swojej ekipy." - mówi Mark Gustafson.

Jedna ze scen był tak trudna do zrealizowania, że choć na ekranie oglądamy ją zaledwie przez półtorej minuty, nakręcenie jej trwało trzy miesiące.

"Chodzi o scenę, w której wystąpili niemal wszyscy główni bohaterowie. Zaczyna się od Kreta grającego na pianinie; reszta zwierząt szykuje bankiet: Królik nadzoruje prace w kuchni, Borsuk i Lis przechadzają się i rozmawiają, Ash, Kristofferson i Agnes plotkują przy misie z ponczem." - wyjaśnia Gustafson.

Scenę nakręcono jednym ujęciem, choć dzieli się na trzy sekcje. "Trudno było ją nakręcić biorąc pod uwagę ilość występujących w niej postaci, otoczenie i ilość dialogów. Zacząłem w październiku, a skończyłem w lutym. Podczas Bożego Narodzenia zrobiłem sobie przerwę." - dodaje Mark.

Mark Waring wyjaśnia używanie kukiełek różnych rozmiarów: "Te w "hero scale" i "half scale" były obrabiane przez animatorów, natomiast mini i mikro kukiełki były używane do scen, w których potrzebowaliśmy zarysu postaci, na przykład podczas scen ucieczek, kiedy nie liczą się detale wykonania. Wesowi tak bardzo spodobały się te najmniejsze kukiełki, że wykorzystaliśmy je nawet podczas kilku zbliżeń."

"Chcieliśmy uniknąć spektakularnych efektów wizualnych. Używaliśmy ich tylko wtedy gdy było to absolutnie niezbędne." - mówi producentka, Allison Abbate.

Animatorzy korzystali ze starych technik - wodę tworzyli za pomocą celofanu, a ogień z mydła glicerynowego, które imitowało płomienie i waty, z której robili dym.

"Normalnie wstawilibyśmy wodę czy ogień komputerowo, ale Wes był temu przeciwny. Sięgnęliśmy po stare sztuczki filmowe, z których się już nie korzysta." - dodaje odpowiedzialny za zdjęcia Tristan Oliver

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Fantastyczny Pan Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy