Reklama

"Dziewczyny o wielkich sercach": PUPI AVANTI O FILMIE

Dziadkowie z dziecięcych wspomnień

Jestem człowiekiem po siedemdziesiątce, więc coraz większą rolę w moim życiu odgrywają wspomnienia. Mój ojciec pochodził z dobrej mieszczańskiej rodziny, ale moja matka urodziła się w wiejskiej kulturze i w niej wzrastała - w wiosce Sasso Marconi, niedaleko Bolonii. Tam właśnie moja rodzina schroniła się podczas wojny i tam się wychowywałem. Bardzo wyraźnym wspomnieniem z mojego dzieciństwa jest wspomnienie dziadków, dwojga szczególnych ludzi. Ich małżeństwo trwało naprawdę długo i było niezwykle burzliwe. Dziadek był przystojnym facetem, hojnie obdarowanym przez naturę i chętnie z tego korzystał, wdając się w liczne romanse i miłostki z dziewczętami z okolicy. Z drugiej strony, była moja babcia, porządna dziewczyna, która pojmowała małżeństwo bardzo tradycyjnie, dopuszczając w nim obecność innych kobiet i niewierność. Jej zachowanie spowodowało, że zacząłem się zastanawiać nad tym, jak wielkiego serca, jak wielkiej tolerancji potrzebowały kobiety takie jak ona, żeby przetrwać w tamtych czasach, aby zrozumieć i wybaczyć niewiernym mężom ich zachowanie. Pamiętam krzyki mojej babci za każdym razem, gdy znalazła zdjęcia dziadka z innymi kobietami, a jednak stale mu wybaczała, a on, skruszony, stale do niej wracał.

Reklama

Historia tego, jak doszło do ślubu moich dziadków, wydała mi się idealnym punktem wyjścia do stworzenia komedii: moja babcia zakochała się w człowieku o najgorszych wadach w Sasso Marconi i dotrwała nienaruszona do nocy poślubnej, chociaż mój dziadek próbował ją zdobyć na tysiąc sposobów... Tak przynajmniej myślę. Przyjechali do hotelu w podróż poślubną, a on pod błahym pretekstem zniknął na kilka godzin i ją zdradził... Uważam, że w tamtych czasach coś takiego wcale nie było rzadkością. Babcia na trzy miesiące uciekła do Bari, ale potem wróciła do domu i trwała w tym małżeństwie aż do śmierci. Uznałem to za fantastyczne i z przyjemnością opowiedziałem tę historię, niewiele tylko dodając od siebie.

Męska niewierność

Sposób bycia mężczyzn i kobiet w tamtych czasach był bardzo odmienny od dzisiejszego. Podobał mi się pomysł stworzenia na ekranie nieco "skandalicznej" propozycji, przeanalizowania pewnej mentalności bardzo różnej od dzisiejszej. Carlino Vigetti to człowiek poczciwy, ale nieodpowiedzialny i zawsze szukający zdobyczy. Typ mężczyzny, którego żaden rodzic nie chciałby na męża dla swoich córek. Jego urok nie ma nic wspólnego z inteligencją, urodą, czy bogactwem, to tajemniczy i ukryty dar, któremu nie może się oprzeć żadna kobieta.

W przeciwieństwie do tego, co obecnie myślimy o tamtych czasach, seks był wtedy na porządku dziennym. Ludzie żyjący na wsi z trudem czytali, perspektyw i rozrywek nie było wiele, nie chodzono do kina, do teatru, więc mężczyźni poświęcili się głównie siedzeniu w gospodzie, łowiectwu, no i zdobywaniu kobiet. Seksualne atrakcje były przywilejem mężczyzn, seksualne przyjemności były zarezerwowane wyłącznie dla nich. Kobietom nie wybaczało się zdrady, zaś to samo u mężczyzn było powszechnie tolerowane, ponieważ wydawało się niemal fizjologiczną potrzebą, było częścią roli mężczyzn, jak koguty rywalizujących o to, kto uwiedzie więcej kobiet, a po wszystkim, jakby nigdy nic, wracających do domu, do żon. To była ich jedyna rozrywka. Nie mieli nic innego.

Wybór aktorów

Tym, co skłania mnie do wyboru aktora, jest ciekawość. Najważniejsze, że mam przed sobą osobę pełną człowieczeństwa i hojności. Nigdy nie robię przesłuchań, ufam mojej intuicji i mojemu bratu. Jak dotąd, nigdy się nie zawiodłem. Właśnie brat wspomniał mi wcześniej o Cesare Cremoninim i pewnego wieczoru zobaczyłem go przypadkiem w jakimś programie telewizyjnym. Jest gwiazdą pop i musi przestrzegać pewnych stereotypów "artysty", ale to dobry chłopak, który mówił o rodzinie z opanowaniem i szczerością, czym bardzo mnie ujął. Z kolei Micaelą Ramazzotti spotkałem się już na planie naszych poprzednich produkcji, jest bardzo dobrą aktorką, a tym razem pokazała, jak wielki potencjał komediowy w niej drzemie.

Fikcja

Historia pokazana w "Dziewczynach o wielkich sercach" może wydawać się fikcją, ale w rzeczywistości to niemal dokument. Oczywiście wszystko jest tu bardziej groteskowe i ekstremalne, bardziej przesadzone, paradoksalne, ale takie są prawa komedii.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dziewczyny o wielkich sercach
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy