Reklama

"Debiutanci": HISTORIA BEZ ZAKOŃCZENIA

Ukończeni "Debiutanci" to, w oczach Mike'a Millsa, intymna opowieść opatrzona głębszą refleksją nad tym, jak postrzegamy przeszłość. Stąd przewijający się przez film motyw graffiti: Oliver taguje betonowe ściany sprayem. Wypisuje hasła dokumentujące pozornie banalne wydarzenia.

Ukończeni "Debiutanci" to, w oczach Mike'a Millsa, intymna opowieść opatrzona głębszą refleksją nad tym, jak postrzegamy przeszłość. Stąd przewijający się przez film motyw graffiti: Oliver taguje betonowe ściany sprayem. Wypisuje hasła dokumentujące pozornie banalne wydarzenia.

"Wszystko, co przewija się przez ekran w sekwencjach wydarzeń historycznych ma związek z naszym życiem emocjonalnym, większymi ruchami historycznymi, wspólnotą kulturową", wyjaśnia Mills. "Gdy Oliver pisze sprayem 'Britney Spears najczęściej googlowanym hasłem 2003' , jest to prawdziwy kulturowy punkt odniesienia, a nie tylko zabawne wspomnienie. To znamię pewnej epoki".

Film nie tylko lawiruje pomiędzy autobiografią i fikcją, ale także buduje most łączący przeszłość i wspomnienia. Mills objaśnia: "'Współczesny' wątek filmu opowiadający o Oliverze i Annie też obrazuje minione czasy, bowiem rozgrywa się w 2003 roku, a zatem również jest podatny na przeinaczenia".

Reklama

"Starałem się tym filmem postawić pytanie: 'Co jest właściwie prawdą? Czy te wspomnienia są prawdziwe, czy wszystko pomyliłem? Czy historyczne fakty pomagają nam ustalić prawdę? Czy może chodzi o to, co jest lub było możliwe w danej chwili?".

O swoim ojcu Mills mówi: "Mieszkałem z człowiekiem, którego biografia była nieco zbeletryzowana - jego życie stanowiło pewnego rodzaju inscenizację. Musiał głęboko skrywać intymne, osobiste sprawy. Musiał nauczyć się roli, a potem ją grać przez prawie całe życie".

"Próbowałem zgłębić struktury - społeczne, historyczne - które wpisały się w historię mojej rodziny. Dlaczego w 1955 roku moi rodzice zdecydowali się pobrać? W mojej głowie odbyłem z nim wiele dyskusji o wyborach, które podjął. Nie jako syn, lecz autor historii - i to bardzo zmieniło mój punkt widzenia. Dzięki temu stałem się jego sprzymierzeńcem, spojrzałem na niego z neutralnej perspektywy, nie jako syn".

Mimo, że film porusza poważne tematy, jest pełen humoru, którego według Millsa nie mogło zabraknąć w tej opowieści i który stanowi dla niego jeden z kluczowych elementów życia w ogóle. Reżyser przyznaje: "Uważam poczucie humoru za jedno z najbardziej pozytywnych, wywrotowych i postępowych narzędzi przetrwania, w jakie jesteśmy wyposażeni. To mój wewnętrzny antydepresant. Nie mogę sobie wyobrazić kręcenia filmu pozbawionego humoru...".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Debiutanci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy