Reklama

"Dawca pamięci": BRIDGES, THWAITES I SWIFT O SWOICH POSTACIACH

Dawca, którego gra Jeff Bridges, zdaje się mężczyzną bardzo leciwym. To jednak nie wiek odcisnął swoje piętno na jego twarzy i sylwetce. Dawca jest jedyną osobą, która pamięta i czuje. To on przechowuje wyrugowane ze wspólnoty wspomnienia ludzkości. Przy ważnych decyzjach swoją wiedzą wspiera Radę Starszych, ale nikt więcej nie może poznać jego tajemnic.

- "Starsi pozbyli się wspomnień i historii, ale zdają sobie sprawę z ich wagi. Nie chcą powtarzać błędów przeszłości" - opisuje sytuację Bridges. - "Brzemię pamięci postanowiono zrzucić na jednego człowieka: Dawcę."

Reklama

Historię poznajemy z punktu widzenia Jonasa, wyjątkowego chłopca - nad wiek dojrzałego, spostrzegawczego i miłosiernego. Rada Starszych powierza mu najbardziej zaszczytne zadanie - ma zostać następcą Dawcy. - "Ja mam przekazać Jonasowi wiedzę i wspomnienia, które w sobie noszę" - dopowiada Bridges. - "Muszę podzielić się z nim treścią książek z mojego domu."

Z czasem Jonas zaczyna postrzegać Dawcę nie tylko jako mentora, ale również przyjaciela, może nawet dziadka. W czasie szkolenia poznaje emocje, zaczyna widzieć świat w kolorze (wcześniej było to niemożliwe). Uczy się radości, ale też i też bolesnych wspomnień. Dowiaduje się czym jest strata, śmierć i wojna.

- "To w gruncie rzeczy bardzo klasyczna opowieść o dorastaniu. Dotyka emocji, które wszyscy przeżywamy: miłości, bólu, zdrady i naturalnego pragnienia życia oraz przygody" - komentuje Brenton. - "Jako dzieciak bardzo chciałem podróżować i doświadczać różnych rzeczy. Myślę, że Jonas przeżywa dokładnie to samo."

- "Brenton to niezwykle utalentowany młody aktor" - podkreśla Bridges. - "Jestem przekonany, że jeszcze wiele razy o nim usłyszymy."

Jonas nie jest jednak pierwszym uczniem Dawcy. Przed laty trening rozpoczęła Rosemary, w którą wcieliła się Taylor Swift. "To dla mnie zaszczyt, że powierzono mi tę rolę. Czytając scenariusz, oczami wyobraźni widziałam Jeffa Bridgesa i Meryl Streep. To naprawdę ekscytujące." - mówi piosenkarka i aktorka.

"Jeden z producentów był na moim koncercie i zobaczył jak gram na pianinie i śpiewam pełną emocji piosenkę" - kontynuuje artystka. - "Rosemary rzadko widzimy na ekranie, a jednak jest obecna w całej historii. Dla mnie to fascynująca bohaterka. Przypomina mi współczesnych artystów. Wielu z nich to osoby niezwykle kruche i wrażliwe. W tym tkwi sekret ich sukcesu. Ta delikatność jednak może też być przyczyną ich upadku. Tak właśnie dzieje się w przypadku Rosemary. Spadło na nią więcej, niż mogła udźwignąć. W dzisiejszym świecie do takich sytuacji dochodzi nieustannie."

- "Aktorstwo jest dla mnie czymś nowym" - dodaje Swift, pytana o swoje przejście z estrady na ekran. - "Na planie każdemu powtarzałam: "Bardzo cenię sobie konstruktywną krytykę. Czy chcesz mi coś powiedzieć? Czy jest coś, nad czym powinnam popracować? Chcę się uczyć!". Pod okiem Phillipa grało mi się cudownie. Noyce znakomicie kieruje aktorem, ale jednocześnie daje dużo swobody. Pozwala na szukanie własnych inspiracji. Jeff natomiast nie mógłby być bardziej zaangażowany, uprzejmy i przyjacielski. Pracować z kimś takim przy pierwszej ważnej roli filmowej to nieziemskie przeżycie!"

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Dawca pamięci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy