Reklama

"Czarna owca": REŻYSER O FILMIE

MARTWICA MÓZGU I INNE INSPIRACJE.

"Z całą pewnością inspiracją był "The Evil Dead". Przez dwa lata pracowała nad nim garstka niedocenianych znajomych ze szkoły i pracy, ale było bardzo pouczające. Podobnie inspirujący był "Zły smak" Petera Jacksona, nakręcony w moim rodzinnym mieście, czy "Martwica mózgu".

"Mimo, że "Czarna owca" była kręcona w inny sposób, to, jakim jest filmem ostatecznie zawdzięcza właśnie tamtym doświadczeniom. Od dłuższego czasu siedziałem nad scenariuszem, kiedy połączyłem w głowie dwie rzeczy: horror i owce - wszystko zaczęło"!

Reklama

KONCEPTUALNY OBŁĘD OWIEC.

"Czarna owca" zwraca uwagę na pewne stereotypy. Większość ludzi myśląc o Nowej Zelandii widzi owce i krajobrazy. Staram się przy użyciu tych samych elementów wykreować pełne grozy, brutalne sceny, by podważyć ten utarty wizerunek.

To niesamowite, jak łatwo można zamienić owce w potwory, wykorzystując ich naturalne cechy. Tak naprawdę są przecież silnymi bestiami, mają ostre kopyta, ostre zęby oraz czarne, niczym jaszczurka, oczy. Wystarczy odrobina wysiłku, by zobaczyć je jako straszne i niebezpieczne zwierzęta, a kiedy ma się do tego całe stado, tysiące owiec, efekt może być przerażający.

Wiele zabawnych momentów w tym filmie wzięło się po prostu z samej natury owiec i specyficznego do nich podejścia nowozelandczyków. Są u nas postrzegane jako głupie, a mimo to stanowią podstawę niezliczonej ilości turystycznych pamiątek. Oczywiście to jest film o nas, jakżeby inaczej"?

"Czarna owca" dotyka także trosk o czasy, w których żyjemy. Dramat przemysłu mięsnego jest wstydliwym sekretem Nowej Zelandii..."

"Angus odzwierciedla inne stanowisko, zadając pytania niczym z debaty na temat miejsca inżynierii genetycznej w obecnym świecie, tego, czy można poprawiać coś, co stworzyła natura. Oczywiście nie można z miejsca odrzucać takiej postawy, choć w tym filmie Angus popada w taką w tym skrajność, że trudno powiedzieć, iż takie stanowisko jest dla nas dobre".

EKIPA WŁADCY PIERŚCIENI W AKCJI.

"By uzyskać nowe, nieznane oblicze owiec ściśle współpracowałem z Richardem Taylorem (z Weta Workshop) nad wieloma nieprawdopodobnymi pomysłami. Wspólnie odkrywaliśmy, co się dzieje, kiedy owca spotyka się z człowiekiem w laboratorium.

To był klucz do tego, co chcieliśmy osiągnąć, czyli przekształcić nasze owce w potwory i sprawić, by robiły to, czego nie robią naprawdę. To wspaniałe patrzeć, jak powstawały nasze sztuczne owce, stwory, olbrzymie ilości sztucznej krwi, przebrania..."

"Poza tym nie miałem najmniejszych wątpliwości, że aby uzyskać oczekiwany efekt, wszystko musiało wyglądać jak najbardziej realnie, to nie mogła być grafika komputerowa w czystej postaci".

"Mogłem korzystać z doświadczeń producentów i infrastruktury, którą stworzono w Nowej Zelandii przy produkcji trylogii "Władcy pierścieni". Dało to niezwykłe możliwości do wykorzystania przy produkcji "Czarnej owcy".

By stworzyć na ekranie przerażającą zwierzęcą wściekłość potrzebne było stado ponad tysiąca owiec, do tego garść już wytresowanych oraz sztuczne, zdalnie sterowane owce, stworzone specjalnie przez Weta Workshop.

"Jak więc z owiec zrobić aktorów? Bardzo powoli! Mieliśmy od tego niesamowitych treserów, którzy przygotowywali kiedyś owce do filmu "Babe. Świnka z klasą" i jak tylko dowiedzieli się o moim projekcie, zostałem zapewniony, że dostanę to, czego mi potrzeba. Owce faktycznie były wyszkolone - przychodziły na żądanie, zatrzymywały się, kiedy im kazano... Ale wszystko ma swoje granice, owce również i wtedy do akcji wkraczają efekty specjalne".

Proszę się nie obawiać, żadnej owcy nie stała się krzywda (choć, muszę przyznać, były dni, kiedy niewiele brakowało...).

Jonathan King, reżyser

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Czarna owca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy