Reklama

"Beowulf": O PRODUKCJI

W magicznych czasach spowitych mgłą historii, pełnych bohaterów i potworów, przygód, męstwa, złota i chwały, pewien wyjątkowy człowiek o imieniu Beowulf zjawia się nagle, aby ocalić starodawne duńskie królestwo przed zniszczeniem z rąk piekielnego stwora. W nagrodę ten legendarny ponad dwumetrowy wiking, kipiący zuchwałą pewnością siebie i ambicją, otrzymuje koronę królewską.

Jego imię rozbrzmiewa echem po całym królestwie, a jego niezrównane męstwo i wyjątkowe czyny wychwalane są w pieśniach po tym jak przybywa, aby wybawić z opresji króla Hrothgara, w którego królestwie siał zniszczenie Grendel, bezwzględny potwór torturujący i pożerający królewskich poddanych, będący źródłem nieustannej paniki i ciągłego strachu.

Reklama

Uwolniwszy królestwo od tej dzikiej bestii, Beowulf zdobywa sławę i bogactwo. Żyje wśród przepychu i wszechogarniających pokus. To, czy mądrze poradzi sobie ze swoją świeżo zdobytą potęgą, na zawsze zadecyduje o jego losie jako wojownika, zwycięzcy, przywódcy, męża, a przede wszystkim człowieka.

Beowulf to najstarszy znany epos w literaturze angielskiej. Chociaż filmowa adaptacja Roberta Zemeckisa zawiera dużą część bohaterów i motywów znanych z tego poematu, takich jak potężne potwory i wielcy bohaterowie, odwieczna walka dobra ze złem czy też wielopoziomowe zgłębianie natury męstwa i chwały, nie jest to z pewnością Beowulf w wersji akademickiej.

"Szczerze mówiąc, sam utwór poetycki kompletnie do mnie nie przemówił. Pamiętam, że musiałem go przeczytać w szkole średniej i nic nie zrozumiałem, ponieważ napisany został w języku staroangielskim" - przyznaje Zemeckis. - "To było jedno z tych okropnych zadań domowych. Nigdy później nie wróciłem już do niego myślami, nie sądziłem, że może nadawać się na interesującą opowieść. Jednak kiedy przeczytałem scenariusz autorstwa Neila Gaimana i Rogera Avary'ego, momentalnie wpadłem w zachwyt. Spytałem ich, jak to możliwe, że w tym scenariuszu ta opowieść jest tak fascynująca, podczas gdy sam epos wydawał mi się tak nudny? I usłyszałem odpowiedź: ?Cóż, pisemna wersja tego utworu powstała pomiędzy VII a XII stuleciem. Natomiast sama historia opowiadana była już całe wieki przedtem. W VII wieku pisać umieli tylko mnisi. Możemy więc uznać, że wprowadzili wiele zmian.? Neil i Roger zagłębili się w tekst, czytając pomiędzy wierszami, kwestionując braki w materiale źródłowym i dodając z powrotem to, co ich zdaniem mnisi mogli usunąć, starając się poznać przyczyny tych usunięć i dodatków. Zachowali istotę utworu, ale jednocześnie uczynili go bardziej przystępnym dla współczesnych odbiorców i dokonali też pewnych rewolucyjnych odkryć w trakcie swojej pracy. Myślę, że wywoła to dyskusje w kręgach akademickich".

Pracując wraz ze scenarzystami nad rozwojem fabuły, Zemeckis stał się badaczem tego zagadnienia, co na pewno przyniosłoby mu uznanie jego nauczyciela ze szkoły średniej. "Kiedy scenariusz tak mnie zaintrygował, wróciłem do tego utworu i przeczytałem go ponownie; rozmawiałem też z uczonymi zajmującymi się Beowulfem i zagłębiłem się w tę legendę. Wiele spośród motywów, jakie występują w Beowulfie, zostało zaczerpniętych z Biblii: bohaterska podróż człowieka, walka dobra ze złem oraz cena chwały. Beowulf jest również pierwowzorem dla wszystkich współczesnych bohaterów, od Conana poprzez Supermana, aż po Hulka".

Producent Jack Rapke dodaje: "Tym, co czyni legendę o Beowulfie tak atrakcyjną, jest fakt, że rozgrywa się ona we wspaniałym mitologicznym, epickim świecie pełnym przygód, potworów i uwodzicielek, czyli stworzeń, które istniały na pewno, choćby tylko w naszej podświadomości, od pradawnych czasów".

Z perspektywy czasu Gaiman i Avary wydają się idealnymi twórcami do tego projektu. Gaiman, jak czytamy w jego biografii, "w słowniku ?Dictionary of Literacy Biography? zaliczany jest do grona dziesięciu największych żyjących pisarzy postmodernistycznych i jest autorem wielu utworów prozatorskich, poetyckich, filmowych, jak również artykułów prasowych, komiksów, tekstów piosenek i dramatów". Podziwiany jest zwłaszcza przez fanów komiksów za swoją serię Sandman, wydawaną przez DC Comics, która przyniosła mu dziewięć nagród Will Eisner Comic Industry Awards oraz trzy nagrody Harveya. Numer 19. jako pierwszy komiks w historii zdobył w 1991 r. literacką nagrodę World Fantasy Award dla najlepszego opowiadania.

Avary jest również podziwiany za swoje mroczne, trzymające w napięciu i nowatorskie scenariusze i filmy, takie jak scenariusz do filmu Pulp Fiction (napisany wspólnie z Quentinem Tarantino) oraz wyreżyserowane przez niego opiniotwórcze, kultowe filmy, w tym wyróżniony nagrodą specjalną na Festiwalu Filmowym w Cannes Napad oraz adaptacja powieści Breta Eastona Ellisa pod tytułem The Rules of Attraction.

Początki współpracy Gaimana i Avary'ego sięgają momentu, kiedy zdecydowali się pracować razem nad scenariuszem filmowym do komiksu Gaimana Sandman. Chociaż ten projekt nigdy nie ujrzał światła dziennego, obaj twórcy zorientowali się, że są pokrewnymi duszami. Praca nad filmową adaptacją poematu Beowulf okazała się dla Gaimana i Avary'ego długim, nietypowym, ale ostatecznie satysfakcjonującym procesem.

"Zaprzyjaźniłem się z Rogerem podczas prac nad adaptacją komiksu Sandman. Polubiłem go i spodobał mi się sposób, w jaki pracuje jego umysł" - mówi Gaiman. - "W pewnym momencie Roger wspomniał, że od dawna chce stworzyć filmową wersję Beowulfa, ale nie udało mu się dotąd znaleźć sposobu na przejście z pierwszych dwóch aktów do trzeciego, ponieważ struktura tego poematu jest taka, że najpierw mamy walkę Beowulfa z Grendelem, potem z matką potwora, a następnie przeskakujemy 50 lat do przodu, kiedy to Beowulf walczy ze smokiem. Nie jest to typowa trójaktowa struktura scenariusza. Zasugerowałem kilka rozwiązań. Zapadła cisza, a potem Roger zapytał: ?Kiedy masz czas??"

"Krótko mówiąc, Neil wymyślił kluczowy czynnik łączący strukturę "Beowulfa", nad którym ja pracowałem od dziesięciu lat" - mówi Avary. - "Ten poemat zawsze wydawał mi się chaotyczny, zwłaszcza że nie uważałem nigdy Beowulfa za narratora, któremu można ufać. Na przykład Grendel nigdy nie atakuje Hrothgara, a tylko go zadręcza. Dlaczego? Skłoniło mnie to do postawienia pytania, którego z jakiegoś powodu do tej pory nikt jeszcze nie zadał: kto był ojcem Grendela? Naprawdę mnie to dręczyło. Zachowanie Grendela zaczęło nabierać sensu, kiedy przyjrzałem się mu pod tym kątem. Następnie Beowulf odcina Grendelowi ramię i potwór zaszywa się w swojej jaskini, aby tam umrzeć. Po karze wymierzonej przez matkę Grendela Beowulf wchodzi do jaskini rzekomo po to, aby zabić matkę Grendela. Wyłania się jednak z jaskini z głową Grendela, nie jego matki, co jest naprawdę dziwne. Beowulf twierdzi, że zabił matkę Grendela, ale na potwierdzenie mamy tylko jego słowa. Gdzie jest dowód, że zabił matkę potwora? Wydało mi się oczywiste, że Beowulf padł ofiarą tych samych pokus, którym w moim mniemaniu uległ Hrothgar - pokusom syreny. Wszedł w układ z potworem".

"Z kolei w drugiej części poematu - ciągnie Avary - po tym, jak Beowulf został królem, jego samego i jego królestwo atakuje smok. Nie mogłem zrozumieć, jak to wpisuje się w resztę opowieści. Przedstawiałem Neilowi moje teorie, a on poczynił genialne spostrzeżenie, że być może smok to syn Beowulfa - jego grzech powrócił, aby go prześladować. Nagle obie połowy eposu o Beowulfie, które zawsze wydawały się tak chaotyczne, połączyły się idealnie w jedną opowieść. Poczułem gęsią skórkę. To całkiem możliwe, że te elementy struktury poematu zagubiły się w trakcie wielowiekowego ustnego opowiadania i zostały jeszcze bardziej zatarte przez chrześcijańskich mnichów, którzy dodali do utworu elementy chrześcijaństwa, kiedy przepisali go na pergamin znany dzisiaj jako MS Cotton Vitellius A.xv".

Gaiman i Avary nie byli pierwszymi, którzy zauważyli dziwną strukturę poematu. David Wright zauważa w edycji "Beowulfa" wydanej w serii Penguin Classics, iż "wcześni krytycy i komentatorzy "Beowulfa", jak również duża część późniejszych badaczy wypowiadała się z sarkazmem na temat niezgrabności fabuły poematu. Utwór przypomina szmaciany worek wypchany fragmentami zaczerpniętymi z historii skandynawskich ludów. Poza tym aż roi się w nim od nieuporządkowanych odniesień do najwyraźniej niemających z nim związku wydarzeń i legend". Wright zauważa także, że autor "Władcy Pierścieni" J.R.R. Tolkien cenił siłę przekazu poematu. W swoim sławnym eseju "Beowulf: Potwory i krytycy" Tolkien stwierdza m.in., że chociaż Beowulf jest w pewnym sensie superbohaterem, to przede wszystkim jest człowiekiem i wszystkie jego typowo ludzkie cechy przyczyniają się do jego upadku. "Jest człowiekiem, a to dla niego, podobnie jak dla wielu innych osób, jest wystarczającą tragedią". Zemeckis patrzył na głównego bohatera w podobny sposób. "Nasz Beowulf ma trochę więcej wad, jest bardziej ludzkim bohaterem niż bogiem. Nie ma w sobie nic z boga Thora. Jest człowiekiem z krwi i kości, z licznymi wadami, spośród których na pierwszy plan wybija się pycha".

Można by się śmiało założyć, że Gaiman i Avary pisali o głównym bohaterze z większą przyjemnością niż Tolkien. "Polecieliśmy z Rogerem do Meksyku, gdzie Roger wynajął od znajomego dom na cały tydzień - mówi Gaiman - a był to tydzień kompletnego szaleństwa. Obłożyliśmy się tłumaczeniami "Beowulfa" - wszystkimi, jakie udało nam się znaleźć, w tym takimi z wersją w języku staroangielskim po jednej stronie i angielskim tłumaczeniem po drugiej. Podłączyliśmy swoje komputery i zaczęliśmy pisać jak szaleni. Wróciliśmy do domu z gotowym scenariuszem, który przeczytał Bob Zemeckis i natychmiast chciał zacząć nad nim pracę".

Zemeckis, który w swoim nowatorskim filmie Ekspres polarny zastosował wynalezioną przez siebie nową technologię zwaną perfomance capture, zorientował się, że tę nową formę sztuki filmowej będzie można znakomicie wykorzystać w epickim projekcie Gaimana i Avary'ego Beowulf - opowieści, w której aż roi się od niezwykłych postaci - wielkich bohaterów i potworów - oraz spektakularnych bitew rozgrywających się w mitycznej krainie.

"Bob dostrzegł możliwości opowiedzenia tej historii przy użyciu nowej stylistyki, którą stworzyliśmy w Ekspresie polarnym" - mówi producent Steve Starkey. Starkey zauważa, że jednym z udogodnień, jakie oferuje performance capture jest to, że skupia się ona w mniejszym stopniu na technologii, a bardziej na aktorach. Do ich twarzy i ciał przyczepia się mnóstwo cyfrowych czujników poprzez przylegający do ciała kombinezon z lycry, dzięki czemu można "przechwycić" występy aktorów, które następnie umieszcza się w pamięci komputera. Akcja rozgrywa się w niewidzialnym sześcianie zwanym "wolumenem" (ang. volume), podzielonym na ćwiartki, z których każda może pomieścić aż 40 kamer. (Wolumen umożliwia przechwycenie gry aktorskiej w studiu filmowym, a jego nazwa wzięła się stąd, że pozwala on wielu kamerom na filmowanie scen w trójwymiarowej przestrzeni. Klasyczna geometryczna formuła dla "wolumenu" to x, y i z, gdzie poszczególne litery oznaczają szerokość, wysokość i długość). Dokładniej mówiąc, wolumen to obszar, w który wycelowane są wszystkie kamery, obszar, w którym można przechwycić dane dotyczące twarzy i ciała. Ujęcia pochodzące z wielu sesji można edytować i łączyć ze sobą, mieszać i zestawiać, a końcowy rezultat - jak Zemeckis udowodnił w Ekspresie polarnym - może stać się porywającym nowym środkiem wyrazu, który nie jest wcale "kreskówkowy", lecz jest dostosowany do twórczego przekazu aktorów i reżysera.

W filmie Beowulf Zemeckis postanowił przekroczyć kolejną granicę tej technologii. "Kiedy kręci się film w technologii performance capture, ma się możliwość zorganizowania castingu w dwóch formach: pod kątem gry aktorskiej oraz podobieństwa, co oznacza, że można oddzielić wygląd filmowego bohatera od aktora, który odgrywa tę postać" - mówi Starkey. - "Był to jeden z powodów, dla których zdecydowaliśmy się nakręcić ten film w ten sposób; na przykład nikt na naszej planecie nie wygląda tak, jak Beowulf w wyobrażeniu Boba, i nikt nie jest w stanie zagrać go tak, jak oczekiwał tego Bob. Beowulf to postać niezwykła i żaden aktor nie posiada wszystkich cech, które Bob widział w tym bohaterze. Jak więc połączyć ze sobą te dwa niemożliwe do pogodzenia aspekty? Można to osiągnąć, obsadzając w tej roli możliwie najlepszego aktora i tworząc obraz tej ponaddwumetrowej przypominającej Chrystusa postaci za pomocą komputera. Podobnie rzecz ma się z Grendelem. Jeśli mielibyśmy stworzyć Grendela na potrzeby tradycyjnego filmu, potrzebna by nam była na planie prawie czterometrowa kukła oraz dodatkowe grafiki komputerowe. Tym razem mogliśmy zaangażować idealnego artystę, który przedstawił ból i cierpienie Grendela, a nie ograniczały go protezy lub niewygodne kostiumy. Gdybyśmy kręcili ten film tradycyjnymi metodami, nigdy byśmy nie mogli sobie na to pozwolić" - podsumowuje Starkey.

"Ponieważ mamy do czynienia z mitologiczną baśnią, realizm zdjęć nie miał w tym przypadku tak istotnego znaczenia" - dodaje producent Rapke. - "Ponadto odtworzenie wizualnej koncepcji świata, jaką stworzył w swojej wyobraźni Bob, byłoby niemalże niemożliwe w dwóch wymiarach. Dzięki zastosowaniu tego procesu mogliśmy obsadzić w poszczególnych rolach tych aktorów, którzy naszym zdaniem najlepiej się do nich nadawali. W ten sposób mogliśmy najłatwiej pokonać różne przeszkody i zrobić rzeczy, które byłyby niemożliwe w tradycyjnej formie kręcenia scen akcji".

Avary dodaje, że dzięki technologii performance capture udało się zrealizować film tak, jak zawsze go sobie wyobrażał, a w dodatku technologia ta dawała niemalże niczym nieograniczone możliwości.

"Interesującą kwestią było dla mnie to, że dzięki technologii performance capture w filmie naprawdę można było skoncentrować się na grze aktorskiej. Zawsze wyobrażałem sobie ten film jako utwór kameralny - jakby rozgrywał się na dworze władcy, na którym rozgrywa się intryga wśród ludzi powiązanych mnóstwem relacji. Chciałem, żeby było to w pełni ukształtowane emocjonalne przeżycie. Pamiętam też słowa Boba: ?Róbcie cokolwiek chcecie - jeśli Beowulf walczy ze smokiem, niech naprawdę z nim walczy.? Nie byliśmy niczym skrępowani, mogliśmy więc wraz z Neilem pisać bez tych wszystkich ograniczeń, jakie zwykle napotykaliśmy w pracy nad filmem" - stwierdza Avary.

Chociaż Avary napisał scenariusz z myślą o samodzielnym wyreżyserowaniu filmu, ostatecznie zrozumiał, że technologia performance capture, jaką opracował Zemeckis, pozwoli najlepiej przenieść jego wizję na ekran. Ku swojemu zaskoczeniu i zadowoleniu Avary pozostał członkiem ekipy filmowej.

"W większości hollywoodzkich scenariuszy zostałbym zesłany do syberyjskiego gułagu. Tego się właśnie spodziewałem. To, że Bob zrobił coś zupełnie odwrotnego, świadczy nie tylko o jego wielkości jako reżysera, ale także jako człowieka. Zapomniawszy o swoim ego, zaprosił mnie do bliższej współpracy. Bob dostrzegł, że wraz z Neilem mamy swoją wyrazistą wizję filmu i z nieustannym zadowoleniem przyjmował nasze zaangażowanie i nasz wkład" - wyjaśnia Avary.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Beowulf
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy