Reklama

Andersz bez odszkodowania

To Alan Andersz był pijany, agresywny, prowokował do bójki i pierwszy zadał cios - tak sąd podsumował zachowanie aktora podczas imprezy sprzed ponad roku, po której Andersz wylądował w szpitalu z poważnym urazem czaszki i zapadł w śpiączkę - czytamy w "Fakcie".

Po zeszłorocznym zajściu prokuratura, która z urzędu prowadziła w tej sprawie śledztwo, umorzyła je, nie znajdując winy po stronie Mateusza B. Aktor nie dał za wygraną. Sam złożył przeciwko koledze oskarżenie.

Sąd zbadał sprawę i stwierdził, że to młody gwiazdor prowokował do bójki. Alan Andersz miał 2 promile alkoholu.

To pokrzywdzony zachowywał się agresywnie, podczas gdy oskarżony prezentował postawę pasywną. Mimo tego pokrzywdzony nie poczuwa się do zwykłej moralnej odpowiedzialności za zdarzenie, domagając się ukarania osoby, którą upokarzał słownie i fizycznie - czytamy w uzasadnieniu postanowienia sądu.

Reklama

Interesują Cię plotki z życia gwiazd? Kliknij, a dowiesz się o nich wszystkiego!

RMF24.pl
Dowiedz się więcej na temat: Alan Andersz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy