Reklama

"Magia w blasku księżyca" [recenzja]: Jest księżyc, ale magii brak

To 44. film 78-letniego reżysera. Woody Allen wytrwale pracuje dalej, dostarczając nam kolejnych produktów ze swojej "fabryki". Czasem z wyższej, czasem z niższej półki. "Magia w blasku księżyca" to raczej średniej jakości słodycz. Dostarcza chwilowej, acz ulotnej przyjemności.

Sławny w latach 20. ubiegłego wieku iluzjonista, angielski dżentelmen Stanley, ukrywający się pod scenicznym wizerunkiem chińskiego magika, Wei Ling Soo, zostaje poproszony o pomoc. Ma pojechać na południe Francji, by zdemaskować amerykańską oszustkę, Sophie. Dziewczyna udaje medium i naciąga bogatą rodzinę, opłakującą stratę ojca i męża zarazem. Zadanie dość proste i standardowe w karierze Stanleya. Sophie jednak okazuje się nie tylko uroczą młodą damą, ale także doskonałą oszustką. A jeśli oszustką nie jest i naprawdę kontaktuje się z duchami? To mogłoby zburzyć dotychczasowe, poukładane życie Stanleya - cynika, ateisty i fana Nietzschego.

Reklama

W najnowszym filmie twórcy "Wszystko gra" żal niewykorzystanych szans. Kolejne obrazy, kolejne motywy muzyczne, kolejne zgrabnie zagrane scenki boleśnie o tym przypominają. Jest księżyc, są gwiazdy, jest obserwatorium, ale magii brak. Cudowna końcówka szalonych lat jazzu i kryzysu ekonomicznego jest zarazem pięknie zobrazowana w każdym detalu kamerą Dariusa Khondjia (z Allenowską wizją lat 20. mierzył się już w "O północy w Paryżu"). W tle zabawiają nas szlagiery tamtych lat. Błyszczą stare samochody, zachwyca moda elit i południe Francji z lazurową wodą. Do tego jeszcze aktorska śmietanka z Colinem Firthem na czele. Wszystko jednak wydaje się dość płaskie. Konsumujemy szybko, lecz równie szybko zapominamy.

W efekcie, w "Magii w blasku księżyca" brakuje owej filmowej iskry, która tchnęłaby życie w tą opowieść. Tak stało się choćby w błyskotliwym. również nawiązującym do lat 20. "O północy w Paryżu". Czy to kwestia aktorstwa (Owen Wilson ewidentnie lepiej czuje się w Allenowskim typie postaci niż Colin Firth), czy scenariusza, który wydaje się zlepkiem kolejnych scenek, zabawnych acz służących dość schematycznej akcji?

Allen jak zwykle bawi się gatunkiem, w tym przypadku komedią romantyczną. Niewykluczone, że mruga do nas okiem, wykorzystując ograne do bólu i przewidywalne formuły czy też rozwiązania akcji. Ostatecznie jednak rozczarowuje. Owszem, "Magię w blasku księżyca" ogląda się przyjemnie. Ma też sporo uroku, stąd na przyjemny seans z przyjaciółmi czy we dwoje nadaje się idealnie. Tylko w miłośnikach Allena może pozostawić dozę rozczarowania. Nawet jak na produkt do szybkiej konsumpcji z fabryki twórcy "Hannah i jej siostry", to jednak produkt raczej Woodopodobny. Z klasą, bo to wszak Allen, ale z takim materiałem można było wycisnąć więcej.

5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Magia w blasku księżyca" (Magic in the Moonlight), reż. Woody Allen, USA 2014, dystrybucja: Kino Świat, premiera kinowa: 22 sierpnia 2014

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy